Inspirując się kilkoma jej kreacjami powstała sukienka, którą właśnie prezentuje. Niestety zdjęcia nie oddają jej prawdziwego uroku i koloru pudrowego różu. Uszyłam ją modelując formę z podstawowej sukienki. W efekcie powstał projekt sukienki ołówkowej z dekoltem w łudkę. Z tyłu zaś dekolt jest wycięty aż do linii pasa.
Jak widać na zdjęciach, dekolt na jednym ujęciu ma kokardkę. Jest to element dopinany w formie broszki. Można ją przypinać w dowolnym miejscu, na bardziej uroczyste okazje.
Mam taki zwyczaj, że kiedy pozbywam się już jakiegoś znoszonego ciucha staram się odzyskać z niego wszystko co jeszcze w przyszłości może mi się przydać np. zamki, guziki, klamerki, i.t.p.
Klamerka na broszce też jest z odzysku. Dawniej była elementem spódnicy.
Kto wie, może kiedyś znów nadam jej nowe życie.
Podziwiam :) Ile Ci sukieneczka zajęła czasu? Ja jestem na etapie pasków i przeróbek drobnych póki co więc daleko daleko w tyle.. po prostu wow. Szkoda tylko, że nie pokazałaś jak na Tobie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za miły komentarz. Ta sukienka akurat nie była zbyt pracochłonna. Na mnie prezentowała się fajnie 5kg. temu :-). Po zimie przytyło mi się troszkę i narazie wyręczam się manekinem ale jak tylko coś nowego uszyję pokaże to na sobie.
OdpowiedzUsuń